wtorek, 12 kwietnia 2011

Grzeszna Niedziela.


Oj Nagrzeszyłam w Niedzielę, nagrzeszyłam. Już prawie przetrwałam cały weekend bez żadnego ‘wyskoku’, nawet najmniejszego. Aż tu w niedzielę wieczorem byłam w kawiarni (bywałam już wcześniej, piłam kawkę lub herbatę.), sama nie wiem kiedy zamówiłam i zjadłam wielki puchar lodów z bitą śmietaną i czekoladą. Ale niebiosa na mnie nie spadły, Świat się nie zawalił, przeżyłam i ogólnie mam się dobrze.
Teraz jestem na samych proteinkach, wczoraj jadłam przepyszną galaretkę, dziś zrobię sobie budyń.
Mam nadzieję, że trzymacie się dzielnie,
Pozdrawiam,

Balbina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz