‘Dukam’ od tygodnia. Dziś ostatni dzień fazy uderzeniowej. To, co jadłam przez ostatni tydzień (jeśli zauważycie coś niepoprawnego, proszę, napiszcie mi):
ü Roladki: plasterki szynki posmarowane chudym twarogiem wymieszanym z ziołami.
ü Dwa jajka na twardo pokrojone na ćwiartki i owinięte w plastry łososia.
ü Jajecznica na szynce i mleku
ü Upieczony Niby-chlebek(otręby, ser, jajko) z wymieszanym serem z makrelą i przyprawami.
ü Filet z kurczaka wymieszany z przyprawami i przysmażany na patelni bez tłuszczu.
ü Jogurt naturalny plus otręby (taka przekąska)
To mniej więcej jadłam. Dziś miałam przejść już do połączenia białek z warzywami, ale niestety cały dzień byłam w rozjazdach. Od rana do 18 zjadłam tylko pół wędzonej makreli i w ogóle nie czuję głodu. Nie, żeby to było celowe i nikomu nie polecam, ale dziwi mnie fakt nie-odczuwania głodu.
Przeglądając tysiące stron/forów/blogów o jedzeniu dunkanowskim zakupiłam dziś słodzik, mleko odtłuszczone, kakao, olejki aromatyczne i będę pichcić coś smacznego J Szczególnie jestem wielką fanką Niki i jej przepisów. Dzięki niej mam ochotę zaszaleć i spróbować czegoś innego. Szczególnie brakuje mi czekolady, więc zrobię ją w pierwszej kolejności. Mam nadzieje że się uda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz